Paweł Sarna
 1  2  >>
„Uciec. Ale dokąd?” O Biegu zjazdowym Bartłomieja Majzla (cz. 1)
Bieg zjazdowy to drugi – po Robaczywości(1997) – tomik Bartłomieja Majzla. Autor jest – o czym przypomina notka na okładce książki - współtwórcą działań grupy poetyckiej „NaDziko”.
Marian Kisiel - jeszcze przed ukazaniem się debiutanckiego zbiorku poety - w szkicu Potęga wyobraźni omawiał jego wiersze zaprezentowane szeroko w antologii Inny Świt. Stwierdzał krytyk: „Siłą poezji Bartłomieja Majzla jest otwarcie na kreacyjną moc języka. […]. Z owego otwarcia na kreacyjną moc języka czyni poeta zasadę główną swojego stylu. Jest to styl w pewnym sensie naśladujący mowę codzienności, hojnie czerpiący z jej figur, tropów i idiomów. Ale jest to również styl przetwarzający znaczenia języka codziennego, odświeżający jego tkankę, metaforyzujący go[…]”.
Nie bez powodu przytoczyłem fragment akurat tego omówienia. Twórczość Majzla - a mam na uwadze zarówno wiersze pomieszczone w Biegu, jak i znane z publikacji wcześniejszych – cechuje bowiem zwrot ku wyobraźni, wizyjności przejawiający się choćby w zapisie wolnych skojarzeń, rozchwianiu znaczeń, zagęszczonej metaforyce. Na marginesie trzeba odnotować, że na podobne zaufanie imaginacji krytycy wskazują również w poetykach innych autorów urodzonych po 1970 roku, jak - by wspomnieć nazwiska wymieniane najczęściej – Romana Honeta, Tomasza Hrynacza. Poezja Majzla jest głęboko zakorzeniona w doświadczeniu codziennym, to ono przynosi często wrażenie nierealności rzeczy otaczających człowieka. Poeta posługuje się celną metaforą, która jest głównym elementem konstrukcji obrazu. Warto także zaznaczyć, że obie jego książki wyróżniają się przemyślaną, wręcz precyzyjną kompozycją.
W Robaczywości daje się zauważyć wielość ról przyjmowanych przez podmiot liryczny, spojrzenie z różnych perspektyw. W wierszach tych dokonywała się w różnym stopniu dezintegracja osobowości postaci gubiącej się w labiryncie nie kończących się metamorfoz. Charakterystyczny – pojawiający się trzykrotnie – zwrot: „te wiersze są w przekładzie bartka majzla” Karol Maliszewski tłumaczył w ten sposób: „na realną osobę Bartłomieja Majzla nakłada się fantasmagoryczna postać >bartka majzlabartek majzel< i przekłada, poprawia, tłumaczy, po swojemu dokręca śrubę wizjom”.
Odwołania do tamtej kreacji wizerunku można odnaleźć również w Biegu: „te wiersze są i tak z rozkładu bartka majzla”(Wyprawa po banany i trzodę zranioną). W tym kontekście należy tłumaczyć żartobliwe ”wyznanie”: „ja byłem opętany w tamtej książce”(Po robaczywości). Bezpośrednich wskazań, ale także subtelnych aluzji daje się wyszukać niemało. Nie sugeruję przez to, że druga książka nie przynosi innych propozycji w zakresie estetyki, światopoglądu i jest w prostej linii przedłużeniem pierwszej. Przeciwnie, wiersze z drugiego zbiorku są często polemiką z tekstami składającymi się na Robaczywość, stają się świadectwem poszerzenia spektrum. Oznajmia Majzel: „jestem jeszcze głębiej niż byłem w tamtej książce”(Po robaczywości). Prowokujące to stwierdzenie - zachęca do porównań i wartościowań. Nie będę jednak orzekać, która z książek autora jest propozycją ciekawszą. Bieg zjazdowy jest – podobnie jak debiutancka Robaczywość – świetnym tomikiem .
Wiersz Przed biegiem - zamieszczony w Biegu jako pierwszy - stanowi niejako przedmowę. Otwiera dwie przestrzenie: wewnętrzną – sferę zmysłów i doznań, wciągającą przymusem w swoją głębię oraz zewnętrzną, której wybór leży w gestii bohatera: „można wyjść na miasto”. W książce oba obszary bądź wzajemnie przenikają się albo też wyraźny staje się między nimi kontrast.
Świat, w który wkracza bohater, jest najczęściej teatrem zmagań. Okazać się więc może, iż przestrzeń została już wypełniona - zaludniona, przeludniona, jak w Rozmowie w ekspresie: „tłok. parasolka w brzuchu./ czułość o jakiej nawet się nie śniło./ biała kobieta w zielonym płaszczu./ depcze mnie. ugniata”. Wszystko, co na zewnątrz - atakuje, drażni, siłą wdziera się do środka. W takich warunkach jednostka zmuszona jest, aby za wszelką cenę bronić swojej strefy osobistej. Majzel zauważa dystans pomiędzy ludźmi, który z powodu poczucia zagrożenia powiększa się, pokazuje nieudolność i śmieszność, na jaką skazane są wszelkie próby pokonania go.
Doznanie niemożności zbliżenia się do innego człowieka, ciągłego oddalania od drugiego okazuje się szczególnie dojmujące, kiedy jawi się on jako wrogi, bo niepoznawalny ląd – dzicz. Wówczas odległość przybiera też rozmiar fizyczny: „lecz teraz już leżymy - wściekłe kontynenty/ poplamione herbatą. zalane zjawami”(Nóż).
Podmiot czuje się zagubiony w przestrzeni. Obawia się jednak zamknięcia, utraty możliwości poszerzenia perspektywy oglądu. Przewodnim motywem znacznej liczby wierszy jest nieustanna wędrówka(Nóż, Rozkład jazdy, Święty lot). Zaskakuje wielość pojawiających się
 1  2  >>
Paweł Sarna (stylizowany na Jerzego Połomskiego)
fot.


"Biały OjczeNasz" (Kraków 2002)
"Czerwony żagiel" (Kraków 2006)
"Przypisy do nicości. Poezja Zbigniewa Bieńkowskiego" (Mikołów 2010)






Hosted by Onyx Sp. z o. o. Copyright © 2007 - 2024  Fundacja Literatury w Internecie