Konrad Ciok
***
DRESZCZYK
Słowa nad ranem przebóstwiają się w kroki,
lecz i drogi nie pomnę. Letniej woltyżerki,
zdjęć i spojrzeń mętnych – na drugą stronę,
gdzie ludzie w cukierniach i ogrodach piwnych
wykładają sobie filozofię wieków średnich.

Pole pełne zniczy. Dalej jezioro i czółna
jak sanki, gdzieś i kiedy indziej. Ach,
i te dzieci, paląc trawę, obejmują się głodne
doskonałej więzi.

Bądźmy czuli i prędcy, jak tylko potrafisz,
nie mówmy o śmierci, o zaniku mięśni.
Noc się pokruszy w zapoconych dłoniach,
wykrzyczy długie, bajeczne, lecz od dawna martwe.

Zagarnie resztki, zamknie usta, nawilży
okoliczne łąki. Na wysokim pułapie snu
będziemy bezpieczni, wyborni, dostatecznie ciepli.
Konrad Ciok
fot. Ewa Brzozowska








Hosted by Onyx Sp. z o. o. Copyright © 2007 - 2024  Fundacja Literatury w Internecie