Kamila Pawluś
Słone zanurzenia
Biblioteka kwartalnika kulturalnego Opcje zaproponowała swym czytelnikom debiutancki tomik poetycki Kamili Pawluś. Nie dziwi fakt, że zdecydowano się na kolportaż tej właśnie pozycji, a to zasadniczo z dwóch powodów. Pierwszym jest postać samej poetki, która została już rozpoznana w kręgach literackich jako zdobywczyni wielu nagród na konkursach poetyckich (m. in. Międzynarodowy Konkurs Liberum Arbitrum Polska Poetów 2007). Publikując teksty eseistyczne między innym w Czasie Kultury, RED oraz Tekstualiach – które sama współredaguje zdaje się utrzymywać stabilną pozycję na rynku wydawniczym. Drugim i o wiele istotniejszym powodem tego, że Opcje promują tę książkę poetycką, jest oczywiście dykcja samego tomiku.

Można powiedzieć, że wiersze Pawluś wyłaniają się ze świadomości feministycznej, a zanurzenie w tym, co dziś nazywamy "postmodernizmem", nadają im charakter głębokiej melancholii. Tomik, choć niewielki, bo składający się z niespełna trzydziestu wierszy, posiada ciekawą i przemyślaną kompozycję. Rozpoczyna się wierszem Tropienie ryby, za którym to tropem mamy płynąć w wodnej przestrzeni:

nie szukaj tu metafor
wszystkie są pod śniegiem
ryba to tylko świeże mięso – trop skapującej krwi,
którym da się zabarwić język na nowo.
Obiecane jest nam świeże mięso, skapująca
krew, a więc dotykanie języka precyzyjnie, głęboko
aż do żywych znaczeń, a na ile to jest możliwe zobaczymy dalej.


Czym jest więc tytułowe Rybarium? Kto i co w nim pływa? Na pewno jest to szeroka i głęboka woda, raz mętna, czasem bardziej klarowna, a pływają w nim jak plankton fragmenty wielu znaczeń, no i oczywiście my jak te ryby, które czasem połkną haczyk. Zdaje się, że właśnie taka narracja sensów wynurza się na powierzchnię, a że jest to narracja, potwierdza oś tomiku, który staje się być spójną fabułą, historią pofrazowaną na wiersze. Ryba jest główną figurą tych wierszy, a zarazem osią tomiku. Oczywiście ryba nie posiada jedynie cech zwierzęcych – jest personifikowana na wiele sposobów, płynie dynamicznie, zmieniając się wraz z kontekstem:

wczoraj płynęła w kostkach.
wczoraj lizała przęsła.
widziałem ją niedawno, jak skakała przez.
dzisiaj do studni.
widziałem ją przed chwilą na. niosła łuski
i zapach śniętych ryb.


Tomik Pawluś posiada siłę poetyckiego wyrazu, która uwikłana w kulturowe, historyczne symbole i archetypy zahacza o myśl czytelnika, który głęboko w nich partycypuje (tutaj wiersze: „skazani na potop”, „znak Jonasza”, „77 warstwa po potopie”, „córki Acheloosa” i inne). Starając się swym okiem uchwycić stereotypy, łatwe metafory i typowe frazy dla młodych poetek i poetów, znalazłem stereotypy, typowe frazy i symbole, ale systematycznie rozsadzane od środka, z których wylewają się strugi znaczeń – trudnych, smutnych, melancholijnych, bez egzaltacji – dobrych. O precyzji słowa, ciekawej konstrukcji i chwytliwym koncepcie świadczy przede wszystkim to, że jeden zasadniczy symbol – ryba, potrafi wikłać się w wiele form poetyckich, problemów egzystencjalnych. Potrafi za pomocą melancholii zaprawionej gorzką ironią raz po raz naświetlać fragmenty ludzkiej rzeczywistości. Zmniejszmy tę egzaltację, a nawiążmy do źródła.

rybia skóra

oddycha się zawsze nadaremnie, bez każdego
odbyć się może świat. nie pytaj mnie, co
z tego wynika.
to wynika ze mnie. to się nie kończy,
przynajmniej przez jakiś czas.
nie chcę, żeby zostały po mnie kartki.
za to cieszę się, że umysł
choć przez chwilę może grać
- w świat. a ciało – chodzić po ziemi.
w skórze z ryb jak Hedże czy w każdej innej,
własnej
lub tej z jelenia czy psa


Każdy niemal wiersz Pawluś to słona konstatacja na temat kondycji człowieka i kultury, w której uczestniczy. Freud powiedziałby podobnie, że jest ona źródłem cierpień, tyle, że poetka kładzie bardziej akcent na to, że człowiek sam tę kulturę wytwarza, świadomie i precyzyjnie konstruując cierpienie dla siebie samego i otoczenia (innych „ryb”). Podkreślę jeszcze jeden aspekt istotny dla tego rodzaju poezji – większość wierszy, choć po bożemu posiada strofy, to jednak wiele w nim dysonansów, zgrzytliwych antytez, aliteracji i całej rekwizytorni poetyckiej, która ma rozbijać, rozrywać frazy, pozbawiać tchu i rytmu, tworzyć zawirowania, nie dopuścić, aby woda była spokojna i klarowna. Ryba ma ciągle się męczyć, być krojona, nawet do stopnia futurystycznej dezintegracji. Ten tomik poetycki jest dobrym haczykiem, jednak niektórzy wolą wiersze stabilne, które same dla siebie stanowią kontekst, nie potrzebują naświetleń ze strony sąsiednich czy innych wierszy w tomiku. W Rybarium jest inaczej, jest to naczynie połączone, nie mam tutaj osobnych wierszy, gdyż z jednego do drugiego przelewa się słona woda i w swoich prądach przynosi nam jeszcze wiele nowych kontekstów. Rybarium jest też naczyniem połączonym na zasadzie wiersz – odbiorca, zdaje się, że nie ma tutaj kwestii pośrednich, albo wchodzimy do wody zanurzeni, albo widzimy powierzchownie niepozorną taflę wody.

Dawid Klachacz („Zalew kultury”, kwiecień 2009)
Kamila Pawluś
fot. JW


"Rybarium" (2008)
"Klaustrofobia na wynos" (2012)






Hosted by Onyx Sp. z o. o. Copyright © 2007 - 2024  Fundacja Literatury w Internecie