Joanna Mueller
MADY
tak oto zaczęła się wojna
był dzień = dnia środek, czernienie w sercu słońca

wyległy manekiny, makiety i atrapy
wysypały się na ulice gruźliczne źlice, mutacje letalne
bloki = puszki głosowe wydały na kanikułę
jurodów biesnowatych, spętanych uzwojeńców
cienie = mieszkańcy głów zaczęły się rozrastać
intruzje = obławy obaw wpełzały w skórę mroku

miałam przeciwko sobie, na sztorc
naprzemianległe wersje siebie
słowa pakowne, słowa watujące
audyt wewnętrzny = haptyczny półpasiec
na poły pasł się mną
po tej i tamtej stronie

zaskoczył mnie ten nadmiar = zbyt wiele siebie w sobie
gęś biegnąca po grobie, dzień krótszy o kurzą łapkę
kto otworzył ten lęk? kto mnie roi? kto śmie?
przed kim się zbroję i bronię? komu
przez grubą ścianę snu przenikam? i kto
zbudzi się ze mnie jeszcze dziś, jeszcze dziś?

od tej pory pieśni głuchną w telękaniu
mój ptak na imię ma niepłosz
Głowa boli od tych wierszy
fot. Joanna Rogalanka


Zagniazdowniki/Gniazdowniki
Stratygrafie
Wylinki






Hosted by Onyx Sp. z o. o. Copyright © 2007 - 2024  Fundacja Literatury w Internecie