Arkadiusz Kremza
polska Afryka

Jest luty a ja w Afryce. Na powiece okna dynda
sopel dnia w krysztale którego roztańczyły się
wydzieranki z ludzi. Rytualne tańce i modlitwy.
Łuski bruku. Grzbiety kanałów. Stelaże miasta.

Pękają zęby a ciało pokrywa kwaśna gęś. Jakbym
gryzł żywą wełnę albo rylcem wyżynał na szybie
nowe rozkłady pląsów. Mam dziś głodową ciążę
więc wódz zwolnił mnie z tuptania wokół ognia.

A chciałbym jak kiedyś im wszystkim przewodzić
chciałbym kłaść stopy jeszcze bliżej ziemi.
 Zarzut
 O S D
 helios
Arek Kremza
fot. Czechy








Hosted by Onyx Sp. z o. o. Copyright © 2007 - 2024  Fundacja Literatury w Internecie