Zofia Bałdyga
szczury wodne & szczury domowe
I

Bohaterowie wchodzili na szczyt, miasto ze szczytu schodzi
i wpada do rzeki. Rzeka wpada do rzeki.

Na rynku leży stado i patrzy jak nagrzewa się kamień.
Dałyby się oswoić za skrawki. Jedne miękkie, drugie twarde
a wszystkie nietrwałe. Szarpią, kłują, tną, powtórzą nasz ruch.

Na rynku pijemy wino z mineralną. Oswojone i zasklepione
obracamy w ustach dar języków. Między zębami
pełnymi tego wszystkiego, co tam włożyłaś, mleczna krowo
i czego napchała tam noc. A co ząb, to nieszczęście.

II

Aksamitna powódź, cienka iskrząca linia.
Nawet pomniki wygięły się w stronę
z której wypatrywano pomocy
a tylko linie dookoła.

Linia ukośna dynamizuje krajobraz
i nie pozwala nam zasnąć.
Nie pozwól mi zasnąć w łubinie
wchodzić do wnętrza zaschniętych gór
kąpać się w podtopionych fontannach.

Nie pozwól mi nakreślać granic
niech iskrzące, ukośne linie ułożą się same
niech się zrośnie biały kamień.
 -
 -
 *
Horovice, Czechy. Festiwal Horovice Vaclava Hrabete.
fot.


Zofia Bałdyga w Passe-Partout
"Współgłoski"






Hosted by Onyx Sp. z o. o. Copyright © 2007 - 2024  Fundacja Literatury w Internecie