Justyna Radczyńska
Kometa zaranna
Święte, czyste i straszne są jej tajemnice,
cuda w niej zapieczętowane i warunki.
Wbiega łania pól smagła w winorośl w rozkwicie.
Po widokach niewoli melodie są trudne,
prawie nie do zagrania dla orkiestry dziennej
ani w toku nocy przy wygwieżdżonym niebie.

Zima nie minęła, stos na granicy wygasł,
za to mój ukochany czerpie teraz z życia.
Zabrał swoje trzody na soczyste polany,
gdzie rosną żarliwe - nard, cynamon i trawy,
szafran i tatarak ścielą się uroczyście.
A w granatowym gaju śpi mój ukochany.

Lamentują świerszcze, dzień już zmierza do zgonu,
powiodłabym go po różach do świeżych dolin.
Ale rok się zimno zaczął, sto razy pytam
czy zajdzie jakaś zmiana w naszych stronach świata?
Bo oczekiwana jest kometa zaranna.
Piszę o niej manifest, władam teoriami.

Manifest będzie iście kometarny: kruchość
i zło rzeczy, ogień jak kruk czarny trawiący
wyrazy i liter koronki na szary proch,
świeże róże dolin pachnące wieczorami.
I my cali w troskach, namiętnie zakochani,
niknący wcześnie. Wiosna boleje nad nami.
 ***
 ***
Justyna Radczyńska
fot.








Hosted by Onyx Sp. z o. o. Copyright © 2007 - 2024  Fundacja Literatury w Internecie