George Szirtes
Trzy wiersze dla Sebastiao Salgado (Przedmowa do wystawy, Woda, Występny chłopiec u pylonów)



Przedmowa do wystawy


Jak piękne jest cierpienie i jakie jest smutne:
Gdy muchy znad śmietnisk łapie
Wiatr. Między konwojami pomocy humanitarnej
Snują się pijacy w dobrym świetle i brzydkim łachmanie
Nad resztkami zapałek, pyłem i gruzem.

Jak piękne jest cierpienie i jakie jest dzikie
Gdy zmarli krzyczą równie głośno, co umierający,
Gdy, przez pęknięte szkiełko, przerażający
Intruz pokazuje zabite dziecko przelatujące
Tuż przy drugim dziecku, które żyje.

Jak posągowi są zmarli, jak ściśle określony
Każdy - zamknięty w pełen wdzięku gest - lament,
Każda chwila doskonała, trwająca ułamek
Sekundy - jak kędzior płonącego liścia pod napalmem
Albo impuls nerwowy.

Litość i piękno i groza i spokój, ptasi
Lot w dymnych kłębach
Ogłuszający huk, błyskotliwe dotknięcia
I pstryknięcie przycisku niczym czuły żarcik - oferta
Kojącej maści.

Jak piękne jest cierpienie i jak niedalekie:
Dom będący odległą plamką,
Noc i błoto na nieskończonym szlaku,
Piękno strzelby, jej szczupłego karku
W księżycowym świetle.

Jak piękne jest cierpienie jako temat
Gdy oko się zamyka jak blaszki w przesłonie
Na krwi płynącej rynsztokiem
Lub wchodzi jak nóż w roztopione
Masło albo jak mrok w senne marzenia.

Jak piękne jest cierpienie i jakie jest drętwe
Tam, gdzie żywych unieruchomiono,
Tam, gdzie nikt nie ginie, a jedynym dźwiękiem
Jest twój oddech, destylowany w nieskończoność,
I głośni są tępi.



Woda


Surowe, piękne reguły wody są takie: będzie
Unosić się i przemieszczać - nie tak, jak człowiek ani
rodzina jego. Że będzie bez fortelu ni planu.
Na mrozie będzie zamarzać, w parę zmieniać się wszędzie,
gdzie skwarnie. Że będzie niosła mór i ryby świetliste
i jasne rzeką i morzem. Będzie ryczała albo
się wiła przez wielkomiejskie dzielnice, odbijając
budynki, nieba i drzewa.

I będzie nas oczyszczać,
I orzeźwiać, nawet kiedy nad kamiennym korytem
tyramy lub się kulimy w schronienu, lub biegniemy
w ramiona ukochanych przez rozpaczliwą dzielnicę,
w której i szczury biegają. Będzie miała podległą
sobie dziedzinę. I będzie w słońcu w łuk swoje plecy
wyginać jedynie według wody surowych reguł.



Występny chłopiec u pylonów


Jestem występnym chłopcem, chodzę wzdłuż pylonów,
Mój grymas jest granicą, oczy mkną za tobą,
Jestem Rimbaudem, jestem umarłym i sową
Czarnogłową w ruinach szopy, jestem o - o

W twym kto to, jestem wiecznie zagubiony w piachu,
Na fabrycznych ugorach pustyni, jak nieba
Szary, jak to, jak moja własna dłoń występna,
Czy weźmiesz ją i będziesz ze mną dzisiaj tańczył

Na piasku, u pylonów, na przecięciu cieni?
Czy twój uśmiech uzdrowi, połknie mnie całego?
Czy twej litości patos mym oczom zaprzeczy?
Czy zmażesz moją duszę do kości występną?

Jestem zgubionym chłopcem, chorym chłopcem, głuchą,
Niemą złą wolą, którą w uliczce spotkałem
I stałem się nią. Będę cię uczył. Chodź, utul
Moją gorącą głowę, żar mojego ciała.



Tłum. J. Dehnel
 Syzyf
George Szirtes
fot. archiwum autora


Selected Poems, OUP, 1996
The Budapest File, Bloodaxe 2000
English Apocalypse, Bloodaxe 2001
Metro, OUP, 1998
Reel, Bloodaxe, 2004




www.georgeszirtes....
Strona autorska po angielsku


Hosted by Onyx Sp. z o. o. Copyright © 2007 - 2024  Fundacja Literatury w Internecie