Justyna Radczyńska
Dokładne brzmienie: czystopis z kryształu
Rozpocząłem budowę od jednej tęczy i gdyby powstał
horyzont przy pomocy emocjonalnych przenośni dałbym
początek i drugiej. Indywidualny styl jest zasadniczo
daremny a przez to ograniczony. Pamięć to ten sam temat:
czas przylegający wiernie do rzeczywistości minionej.
Seria zbieżności, ostre świecenie rzeczy w pętlach
i kolorach.

Co do błysków fikcji, bliższe dane wyglądają jak kawałki
jaźni. Kiedy opowieść jest równie majestatyczna i czysta
jak gregoriańska sarna, najmniejsza nawet naga prawda
zapisuje swe brzmienie w postaci czystopisu z kryształu
i oczyszczenie góruje surowo nad czczym przetrwaniem.
Opowieść odegrana na scenie kształci lepiej niż plotkowanie.
Gdy wdzięczny widz nawiązuje kontakt z osobą występującą,
wiwatuje z wdziękiem. Zamaskowany wykonawca topnieje.
Piękne wyrównanie.

Powolny pamięta, pośpieszny pisze. Czerwiec wysłał mi
pytania, w większości nieważne, na które odpowiedziałem
w jedną listopadową niedzielę, pisząc tylko to czym naprawdę
chciałem się zająć. W całości wywiad ukazał się w Boże Narodzenie
w dzienniku. Zrobił sporo zamieszania, bo powiedziałem w nim
rzeczy nieznane i niepopularne. Jedno z pytań dotyczyło
początków kariery gdy nie odpowiadałem na zaproszenia,
byłem wyalienowany.

Mogłem oczywiście ustąpić, jednakże, narzędzia mojego zawodu,
pamięci, przeżycia skazywały mnie od zawsze na odosobnienie.
Moja rezerwa wynikała ze złudzenia, że posiadanie literackiej
koterii może mnie skazać tylko na bezowocne przyjęcia
i unieszkodliwić duchowo. Byłem jak samotne jagnię. Puszczać
się nie chciałem, musiałem sam wypełniać lukę estetyczną rezerwą.
To była moja własna droga, za pomocą której totalitaryzm
również w moich powieściach zapraszał do obcięcia głowy
i zgięcia kolan przed Złowieszczym.

Odkąd pamiętam nienawidziłem Gogola moralistycznych przegięć,
jestem nimi wciąż osłabiony. Zagadką jest jak przy jego zupełnej
niezdolności mógł opisywać młode kobiety? Ustna pomysłowość.
Myślę, że byłby raczej przerażony moją powieścią. Mój ton
wydałby mu się wadliwie niewinny i pewnie powierzchowny.
Wyczerpałem jego obsesję, rezygnując z religii. Rozum chroni
rzeczywistość, oczywiście zdrowy rozum. Na pierwsze świadectwo
fantazji są środki spostrzegawcze czyli wzrokowa reprodukcja
wypadków.

Jesteście teraz dobrze przygotowani na artefakty. Co innego odświeża
odtrutki na obecnie rozpowszechniony krytycyzm? Jeżeli nie fado,
to dom Dr. Jekyll’a zostanie oddzielnie przebudowany. Studenci
podobno rezygnują dziś ze ścisłych informacji na rzecz bliższych
danych. Wszelki osioł asymiluje główne punkty stosunku Tołstoja
do cudzołóstwa. Czytelnik cieszący się sztuką zamiast
pretensjonalnego podziwiania uwiecznienia (niedorzeczność
dotycząca Homera) pochłania chromatyczne, trzewiowe nagłówki.

Przy okazji "śmierci języka" i "wychodzenia z użycia książki",
moje zajęcie przyszłą literaturą jest „nieuważne”. Nie jestem nią zbytnio
zaabsorbowany. Jutro rezygnuje z lektury. Mile widziane książki
broszurowane typu „współczesny klasyk”- kombinacja zmysłowej iskry
z książką zmarłego, są jak z góry opłacone mapy, gdzie zadane,
przeplatane marszruty prowadzą poprzez modrzewiowe labirynty
jak w Mansfield Park. Taka powieść traci kompletnie stereograficzny
urok wobec pierwowzoru. Łączy je tylko morganatyczny związek.

Jedną rzeczą jest służyć, inną jeszcze zamierzać. W wieku chłopięcym
romans nadawał się tylko na przyjęcia. Najliczniejsze były
sceny ogrodowe. Ulubione - wzmianki o dłoni, o zręczności
skrzydlatych insektów. Miały przeźroczysty organizm, który
lśnił jak łańcuch polan. Na dnie leżało łajno chrząszcza.
Cokolwiek umysł chwytał, nie spadało i jak po szkle
ślizgało się dając jasność i ulgę.

Jestem zameldowany. Można żyć liczniej w czasie przyszłym niż ten
obecny. Rozdanie kart następuje od łatwych i nigdy nie odkrywa się
trudnych. Większa część biografii pisarza to zapis jego ryzykownych
przedsięwzięć i odnotowywanie stylu. Jak poprawnie oszacować ten
wzajemny stosunek: dwie dziedziczne parki mają rys rodowodowy. ?
Miałem na myśli inny znak zapytania i absurdalne konkluzje: łóżko
marksistowskie, freudowskie mapy i diagramy. Pisarz to nieparzysty
gatunek, zbłąkane indywiduum.

Czego nie znoszę? Nienawidzę: nocnych lokali, jachtów,
pornograficznych cyrków. Nagi mężczyzna, który rezygnuje
z losu Guevary, wydaje mi się nieparzystą, skromną
i bezpretensjonalną istotą. Niewątpliwie niektóre wywiady
literackie są „wstrętnie ładne”, zachodzi w nich
wymiana pomiędzy „szałwią i ofiarą dowcipnisia”
gdy ma miejsce choćby takie miłe rozpoczęcie:
"Żaneta Dupont qui etes vous? " i gdy pada odpowiedź
o uprawianiu sportu - nieznośnie wulgarna.
 ***
 ***
Justyna Radczyńska
fot.








Hosted by Onyx Sp. z o. o. Copyright © 2007 - 2024  Fundacja Literatury w Internecie