Krystyna Dąbrowska
Leszek Szaruga, "Tajemne przejścia", "Kwartalnik Artystyczny" 2007, nr 2 (54)
Myślę tu o przejściach w podwójnym znaczeniu tego słowa: o przeżyciach i o połączeniach. Poezja jest zapisem tych pierwszych i odkrywaniem tych drugich. Jest opowiadaniem o doznaniach i wydarzeniach, które składają się na obraz świata człowieka, ale jest też narracją o relacjach łączących różne sfery i obszary doświadczenia. A tajemne? To znaczy takie, które dotąd nie były nam znane, choć istniały zapewne zawsze, lecz dotąd nie było nikogo, kto by mógł tak doznawać i po takich ścieżkach się poruszać.
Kimś takim może być debiutant, który od początku proponuje nam swoje widzenie świata - inne od tego, jakie znamy, osobliwe, na skroś własne. Taką też debiutantką jest Krystyna Dąbrowska, której zbiór "Biuro podróży" czytałem z rosnącym z wiersza na wiersz zainteresowaniem: dokąd teraz? co się zaraz wydarzy? jak to się rozwinie? To satysfakcja z istnienia wierszy, które od razu przykuwają uwagę i wciągają w nieznany mi dotąd obszar rzeczywistości, w nieznaną mi dotąd logikę następstwa obrazów.
Ta właśnie logika stanowi najbardziej istotną cechę tej poezji. To logika zaskoczenia, przy czym jest to zaskoczenie wykalkulowane, dla którego punktem wyjścia, jak w wierszu "Tego dnia nie starczyło piasku", jest bezstronna, obiektywna konstatacja:

Tego dnia nie starczyło piasku
na wysypanie oblodzonych ulic.

Nic niezwykłego, sytuacja raczej typowa. Ale konsekwencje już niebanalne:

Starzy ludzie rozbijali klepsydry.
Emigranci, upadając co chwila na swoich zdartych zelówkach
wytrząsali z woreczków garstki rodzinnej ziemi.

I tak dalej: Dąbrowska tworzy tu sytuacje tyleż oczywiste, co absurdalne, sprawiając, iż wiersz w swej warstwie znaczeniowej staje się coraz bardziej wieloznaczny. Dzieje się tak dlatego, że konstruuje autorka kolejne - tyleż "realistyczne", co zaskakujące - akcje mające przeciwdziałać ślizgawicy: rozsypywanie piasku z klepsydr itd. Wyjściowa sytuacja staje się z opisu okoliczności alegorią. Ale alegorią czego? Nie do końca wiadomo, tym bardziej, że i końca nie ma: w poincie utworu, w którym starannie stosowane są znaki przestankowe, brak zamykajacej zdanie kropki:

A tam - łyżwiarz? Ciemna figurka szusuje po bruzdach i muldach
jak po gładkim jeziorze

Ten chwyt - otwierający jakieś "dalsze ciągi" narracji - powtarzany jest na tyle często, by stać się jednym ze znaków rozpoznawczych tej poezji. Takie "otwarcie" utworu wydaje się oczywiste we współczesnej poezji od momentu, w którym rezygnuje ona ze stosowania znaków przestankowych, jednakże nabiera dodatkowych znaczeń wówczas, gdy znaki te w w wierszu stosowane są konsekwentnie, rezygnuje się zaś z nich tylko w pewnych okolicznościach, jak w utworze "Czarne poletka zagrabione", w którym wszakże rytm zdania wyznaczają wielkie litery - tu zresztą mamy do czynienia przede wszystkim z równoważnikami zdań budującymi swoistą wyliczankę określającą kształty fryzur: owe "czarne poletka zagrabione" stanowiące "sprężyny zegarów", dzięki którym można się przekonać, że:

Płynie przez miasto czas zaklęty
w supły i pierścienie
namaszczony woskiem, powleczony szkliwem
ozdobne kołatki kołaczą
do surowych świątyń

Dopiero po chwili uzmysławiam sobie o jakie to świątynie chodzi: o świątynie głów. Oto ornament, jakim jest fryzura, podkreśla znaczenie tego, co zdobione. Jak pisał Gadamer: "Ozdoba, ornament (...) są w takim samym sensie reprezentujące, jak reprezentujący jest sam kościół, w którym je umieszczono". Ma to swoje konsekwencje dla całego tego tomu: wiersze Dąbrowskiej wszak także są swego rodzaju "ornamentami". Więcej: w ogóle wiersze są takimi "ornamentami" reprezentującymi nasze myślenie.
To myślenie nakazuje poszukiwanie nowych, nieznanych dotąd punktów widzenia, perspektyw, wcieleń. Tak jest choćby w tytułowym, zamykającym tom utworze "Biuro podróży", w którym udaje się autorce wskazać tajemne właściwości poezji organizującej umarłym "przeloty do snów żywych":

bo chociaż nie mam wstępu ani do świata zmarłych
ani do cudzych snów
dzięki mnie się spotykają.

Cała niezwykłość tych krótkich narracji polega przede wszystkim na tym, że, zanurzone w codzienności, przenoszą nas w niezwyczajność. To właśnie owa logika niewielkich czasem - a czasem, owszem, godnych surrealistów - przesunięć znaczeniowych wywoływanych przez bezlitosną konsekwencję języka nie liczącego się z powszechnym doświadczeniem, przekraczającego jego ograniczenia, jak wówczas, gdy mowa o rozsypywaniu na lodzie piasku z klepsydr czy, jak w wierszu "Parterowe okna":

podkoszulek
na klamce otwartego okna -
zaczął się dziś rano kiedy przechodziłam
a teraz gdy wracam tli się jeszcze

Zapewne: logika zdania pozwala użyć dowolnych czasowników. Tekst jest zbudowany, z punktu widzenia gramatyki, poprawnie i zwyczajnie. Ale ta zwyczajność uruchamia niezwykłość, jak choćby w tej relacji: "myje okna u starej kobiety i wyskakuje przez nie do ogrodu". Tak jawi się niecodzienność codzienności, którą nasycony jest świat wierszy Dąbrowskiej. I tak - co było do okazania - z naszego świata przedostajemy się owymi tajnymi przejściami języka w inne, cały czas obecne i nieustannie nas otaczające światy. Każda rzecz istnieje tu wielorako i czeka na to, by ją wyrażać wciąż na nowo, zawsze inaczej. By nadać jej istnieniu sens, który w biegu spraw powszednich nie zawsze bywa rozpoznawalny.
Ten tom jest zapisem wrażliwości i spostrzegawczości. Umie Dąbrowska dostrzec i pozornie beznamiętnie zrelacjonować małe dramaty powszedniego bytowania, ale zarazem potrafi skupić się na detalu i pochwycić jego codzienną niecodzienność, jak w wierszu "Kobiety o oczach jak ścinki", gdy zauważa, iż owe kobiety "noszą męskie koszule starannie rozchełstane". To wszystko sprawia, że czyta się te utwory z uwagą. W poezji tej króluje konkret, nie ma pojęć ogólnych, ale poetycka dykcja Dąbrowskiej sprawia, że ów konkret nabiera cech symbolicznych: tak dzieje się choćby wtedy, gdy mowa o wyskakiwaniu przez myte u starej kobiety okna do ogrodu. Jaki to ogród? Ale też kim naprawdę jest ów łyżwiarz - domyślny, bo witany znakiem zapytania - pojawiający się w wierszu "Tego dnia nie starczyło piasku"?
Przy czym uderza rygoryzm poetyckiej narracji, najlepiej chyba widoczny w wierszu "Pozowali za marne pieniądze" opowiadającym o modelach w pracowni plastycznej. Ale jest to rygoryzm specyficzny - rygoryzm empatii, zrozumienia i porozumienia, nawet bez słów, najdobitniej dochodzący do głosu w takich wierszach jak "Pani F." czy w tytułowym utworze zbioru. Docieranie do innych, do ich odczuć, próba zrozumienia sensu ich przeżyć i doświadczeń to z pewnością najważniejszy problem tej liryki. I tu właśnie pojawiają się znów owe tajemne przejścia: od człowieka do człowieka, owe nie do końca jasne relacje łączace ludzi i pozwalające im się - choć to przecież niemożliwe - wzajemnie rozumieć.

Leszek Szaruga
Krystyna Dąbrowska "Biuro podróży"
Krystyna Dąbrowska
fot.


"Biuro podróży", 2006
"Białe krzesła", 2012
"Czas i przesłona", 2014




Versopolis:
http://www.versopo...

Wiersze na stronie Instytutu Goethego:
https://www.goethe...

Wiersze w "Dwutygodniku":
http://www.dwutygo...
http://www.dwutygo...

Wywiad w "Tygodniku Powszechnym":
https://www.tygodn...

Wywiad o literaturze, życiu duchowym i iPadzie:
http://www.literat...

"Pamięć i śnienie" - o chińskim poecie Duo Duo:
http://kulturalibe...


Hosted by Onyx Sp. z o. o. Copyright © 2007 - 2024  Fundacja Literatury w Internecie