Marek K. E. Baczewski
Tren


Pan twierdzi, że pan umarł? Pan wybaczy,
ale ja mam sprawy nie cierpiące zwłok.

Od rana tyle spraw na głowie: biznes,
przemoc i seks... A pan mi tu ze swoją

śmiercią... Daj pan spokój. Jak pan już musi,
to niech pan kopnie w swój kalendarz,

odwali swoją kitę. Ja nie ma czasu
na pana trupie fanaberie, drogi panie.

Niech pan zabiera się do parku sztywnych,
pana rozkład stoi w sprzeczności

z mym rozkładem zajęć. Pan zmarł? Pana
zmartwienie, proszę pana. Dla mnie pan jesteś

off-line. Pan stracił zdolność kredytową.
Ale wie pan? Ułożyłem dla pana wierszyk:

"Konał, konał, aż się przekonał." Ładny?
I jeszcze jeden (biały!): "Wzdychał, wzdychał,

aż zdechł." A sekretarce zabroniłem łączyć
z zaświatami.
Marek K. E. Baczewski
fot.


5 poematów; Wydawnnictwo FA-art, 2006






Hosted by Onyx Sp. z o. o. Copyright © 2007 - 2024  Fundacja Literatury w Internecie