Paweł Sarna
Ruskie
Onkel Edward uczył dzieci po niemiecku, a miał ich wszystkich dwoje swoje i jedno nieswoje, kiedy Zagłada podeszła do okien: puk, puk w okieneczko, otwórz, otwórz panieneczko!
Babcia wyskoczyła na dwór z harmoszką i zaczęła odganiać Zagładę. – Nu, nu Zagłada ma, Zagłada diewoczka maja! – śpiewała jeszcze, wchodząc do izby. – Zupełnie jak w czterdziestym czwartym – babcia rozruszała się na dobre – Ale się wtedy działo, oj działo się działo.
– Babciu – zapytał Pawełek, bo on był właśnie tym nieswoim Wuja Edwarda dzieckiem – czy to wtedy przyszły te Ruskie?
Wuj Edward zaczął nerwowo powtarzać: Fater, Fater – a potem przez omyłkę Fűrer, Fűrer – w tym miejscu zaciął się ze zdenerwowania. Znał już tę historię po stokroć lepiej niż każdy, kto ją słyszał po stokroć.
– Tak, dziecko. I wtedy, drogie dzieci, przyszły te Ruskie w obszarpanych mundurach, bez butów tylko w samych onucach. – A z tymi Ruskami przyszła Zagłada! – zawyła Zagłada za oknem, a potem odskoczyła daleko od domu, pognała w pole, żeby babcia nie musiała znowu do niej wyskoczyć.
– Dupa a nie Zagłada, zwyczajna Bieda przyszła! – zdenerwowała się babcia – Zagłada siedziała z nami od paru lat, czy to z Ruskami przyszła, ale już parę lat wcześniej, czy z Frycami, zabijcie mnie i zjedzcie, nie pamiętam – Fater, Fater! – powiedziały dzieci swoje – jesteśmy głodne! – W czterdziestym czwartym dostałybyście czarne ziemniaki – odfuknęła je babcia. – Jak przyszły te Ruskie, to nic nie miały, tylko wołały – My was oswobodili, my was oswobodili, dajcie nam sera białego, albo was ubijut, sobaki! – Te Ruskie to nie były takie głupie, chodziły przez pola i zbierały ślimaki, a potem do nas – Ślimak, ślimak wystaw rogi! Ruki wiech! Dajcie sera na pierogi! – tak wołały te Ruskie – ale jak przyszły, to najpierw już od podwórza się wydzierały: Otwórzcie, otwórzcie te drzwi malowane, a jak nie otworzycie, wywalimy ścianę! – I śpiewał jeden major z pepeszą – Nas uczyli w szkole, nas uczyli w szkole, całujemy się na stole! – Jak te Ruskie kammandira usłyszały, wszystkie nam do środka wlazły, a mnie ten major na stole posadził, piękny jak nie powiem… – Fűrer! Fűrer! – zapiszczały dzieci. Babcia zarumieniła się na te słowa.
– No więc mnie ten major posadził, a Ruskie znowu zaczęły śpiewać: Ona temu winna, ona temu winna, pocałować go powinna.... – A major się przede mną skłonił, ale mnie w końcu tak stole na zostawił, bo sobie o tym serze przypomniał, i te Ruskie nam wtedy taką rewizyję zrobili, że zaraz miały pełne spodnie wypchane serem, cośmy go poukrywali na czarną. A potem ten major zaczął nam pokazywać zdjęcia Edwarda. Zagłada z Ruskimi chodziła po wsi i go szukali po chałupach. Całą wieś nam popędziły na podwórko. Zrobiły każdemu rewizyją osobistą w poszukiwaniu białego sera, przy tym o Edwarda pytały, a wtedy Zagłada każdemu głęboko w oczy patrzyła, ale nikt pary z gęby nie puścił. Tym Ruskim zresztą coś się poprzestawiało, bo Edward od ziemi ledwo co odrósł, a na tym zdjęciu miał lat tyle, co i Pawełek teraz, nie dziwota, że go rozpoznać nie mogły.
Pawełek, stojąc i słuchając opowieści babci, dobiegał właśnie trzydziestki.
– Na koniec trzy chałupy we wsi spaliły i na odchodne zaśpiewały jeszcze: Nasi mili towarzysze, proszę się nie gniewać, bo my dalej będziem na pierogi zbierać… Dopiero wtedy pojechały, jak już ostatnie kruszynki sera pozbierały i jeszcze trzy chałupy spaliły. A ludziska z tych chałup nam tu na podwórku lepianki polepiły i my im musieli do wiosny czterdziestego piątego czarne ziemniaki przynosić – skończyła babcia.
Potem wyjęła z szafy stare zdjęcie, co to je Rosjanie w czterdziestym czwartym zostawili. – Łoj! – uradowała się, spoglądając najpierw na tego niby-Wuja Edwarda ze zdjęcia, a potem na Pawełka.
– Onkel Edward, toczka w toczkę – ucieszyła się Zagłada za oknem.
 Epoka
Paweł Sarna (stylizowany na Jerzego Połomskiego)
fot.


"Biały OjczeNasz" (Kraków 2002)
"Czerwony żagiel" (Kraków 2006)
"Przypisy do nicości. Poezja Zbigniewa Bieńkowskiego" (Mikołów 2010)






Hosted by Onyx Sp. z o. o. Copyright © 2007 - 2024  Fundacja Literatury w Internecie